Sep 9, 2011

● 2

 Nie była zadowolona ze swojego występu. Źle wyciągnęła końcówkę "You're Beautiful" i kilka razy w trakcie piosenki zafałszowała. Ale pocieszała się tym, że 3/4 publiczności pewnie jej nawet nie słuchało, bo z podnieceniem wyczekiwało wejścia One Direction. Zeszła ze sceny i minęła się na korytarzu z chłopakami. Uśmiechnęła się do nich, a jeden z nich, z którym rozmawiała wcześniej, na chwilę się zatrzymał.
- Świetny występ - uśmiechnął się, a ona poczuła, że uginają się pod nią kolana. - Gratuluję.
- Daj spokój - skrzywiła się Christie. - Zawodziłam jak wilk przy świetle księżyca. 
- Przesadzasz, było naprawdę dobrze. A teraz wybacz, ale muszę iść na scenę, bo zaczną beze mnie, a tego chyba byśmy nie chcieli - zaśmiał się, wziął mikrofon i pobiegł za resztą grupy. 
 Christie cały ich występ obejrzała za kulisami. Nie podobała jej się zbytnio muzyka, jaką grali, wolała cięższe brzmienia. Ale była pod ogromnym wrażeniem pewności siebie, z jaką poruszali się na scenie. Każdy z nich miał coś w sobie, coś wyjątkowego. Ewidentnie mogła się dużo od nich nauczyć. 
 W pewnym momencie usłyszała przedziwny odgłos, dochodzący z jej brzucha. Z tego wszystkiego zapomniała czegokolwiek zjeść! Pobiegła do garderoby, przeszukała torebkę i znalazła Snickersa i Mentosy. Wzięła batona, żeby zapchać żołądek, kolację zje później. Wróciła na swój punkt obserwacyjny, z którego oglądała chłopaków i zajadała się słodyczami. Zobaczyła, że już kończą, więc szybko przeżuła batonika i czekała, aż wrócą ze sceny, żeby im pogratulować. Uśmiechnęła się do każdego z nich, a ten, na którego tak naprawdę czekała Christie przystanął obok niej.
- No to teraz czas, żebym ja ci pogratulowała. Również świetny występ.
- Oglądałaś nas? - Zapytał ze zdziwieniem. - Dzięki wielkie.
- I tak w sumie nie miałam co robić, wasz koncert to była jedyna rozrywka - zaśmiała się, a chłopak lekko szturchnął ją w ramię. 
- Przyznaj się, tańczyłaś tutaj przy naszej muzyce i szalałaś bardziej, niż te wszystkie fanki razem wzięte.
- Tak, przejrzałeś mnie. W głębi serca jestem jedną z tych rozwrzeszczanych nastolatek, ledwo się kontroluję, żeby się na ciebie teraz nie rzucić. 
- Lepiej tego nie rób, już raz byłem przez ciebie poszkodowany, drugi raz z pewnością nie skończyłby się na siniaku. A ta twarz musi być idealna.
- Tak w ogóle, to nawet nie wiem, jak masz na imię - przypomniała sobie Christie. Tak świetnie jej się z nim rozmawiało, że wyleciał jej z głowy prawdziwy cel tej konwersacji.
- Nie wiesz?! Jak możesz! - zrobił teatralną minę urażonego i wyciągnął w jej stronę dłoń. - Jestem Louis. Louis Tomlinson. 
- Christie. Christie McCoy - uścisnęła mu dłoń. Miał strasznie zimne ręce, aż po plecach przeszły ją ciarki.
 Rozmawiali tak chyba jeszcze z pół godziny, w sumie straciła poczucie czasu. Nie chciała się z nim rozstawać, jednak wiedziała, że gdy wróci do hotelu za późno, jej manager będzie zły. A kiedy jest na nią zły, automatycznie wszystko zaczyna mu przeszkadzać.
- Wiesz, chyba już muszę uciekać. Moja godzina policyjna nadeszła. 
- Żartujesz sobie? Powiedz, że żartujesz. Nie możesz teraz iść - Louis zrobił minę zbitego psiaka. - Jest impreza w naszym pokoju, to taka mała tradycja pokoncertowa. 
 Bardzo chciała iść. Nawet wizja marudnego Matta i jego mszczenia się na Christie nie stłumiła jej ochoty poimprezowania z Louisem. 
- No dobrze, pójdę. Ale pozwól, że się przebiorę i odświeżę, w takim stroju raczej nie pójdę - zaśmiała się i spojrzała wymownie na swój gorset i króciutką, tiulową spódniczkę. 
- Ja tam nie mam nic przeciwko, ale oczywiście jak ci wygodnie. 
- Powiedz mi tylko o której i gdzie mam przyjść.
- Jest godzina - spojrzał na zegarek - 23:30, więc jeśli się wyrobisz do północy, to czekamy na ciebie. Pokój 303. 
- Okej, to nie zaczynajcie beze mnie. 
- Do zobaczenia.
 Christie pobiegła do swojego pokoju, wzięła szybki prysznic, pomalowała się lekko, a włosy zostawiła rozpuszczone. Włożyła jej ulubioną bluzkę z flagą brytyjską i krótkie, poszarpane spodenki, a do tego sandałki na obcasie. Skropiła się perfumami Chanel No. 5 i była gotowa do wyjścia. Przy drzwiach złapał ją Matthew. 
- A ty dokąd, damo? Jutro z samego rana wyjeżdżamy.
- Matt, proszę, nie teraz. Spieszę się. Pozwól mi wyjść. 
- Pytam się gdzie idziesz.
- Chłopaki z One Direction organizują imprezę u siebie - odpowiedziała zirytowana. Zachowywał się, jakby był jej ojcem. Nie znosiła tego.
- O której wrócisz?
- Nie wiem. Nie czekaj na mnie, mam własną kartę do pokoju, trafię sama z powrotem - nie zdążył nic odpowiedzieć, bo Christie już była na korytarzu hotelowym i zmierzała w stronę pokoju 303. Chociaż była piętro niżej niż oni, słyszała muzykę dochodzącą od nich. Uśmiechnęła się do siebie i weszła do windy.
 Kiedy dotarła pod ich drzwi, zapukała lekko. Drzwi otworzył jej chłopak o ciemnej karnacji, ciemnych włosach i takich samych oczach.
- Christie, tak? Wchodź - nie był zbyt wylewny. Miał też ciekawy akcent. 
- Dzięki - weszła i rozejrzała się po pokoju. Wszędzie stały puste, lub prawie puste butelki po piwie, na podłodze leżała fajka wodna, a chłopaki już byli w lekko nietrzeźwym stanie. Podszedł do niej Louis, wyraźnie szczęśliwy, z butelką Jacka Danielsa w dłoni i objął ją ramieniem.
- Jest i nasza supporterka! Witamy cię w naszych skromnych progach. Proszę, na lepszy początek - powiedział i wręczył jej do ręki butelkę. 
 Nie wiedziała zbytnio jak się zachować, śmieszyło ją ich zachowanie. Szczególnie jednego, z burzą ciemnych loków. Stał na niskim stoliku i cytował mowę Abrahama Lincolna. Drugi zaś, blondyn, biegał po całym pokoju z ręcznikiem na plecach, domyśliła się, że zamiast peleryny i udawał superbohatera. W pewnym momencie Louis krzyknął: 
- Chłopaki! Poznajcie Christie. To jest Harry - wskazał na 16 prezydenta USA - to Niall - Superman - Zayn i Liam - tym razem wskazał na tego z ciemną karnacją, oraz na chłopaka siedzącego na kanapie z niewielką konsolą w rękach, który wyraźnie był tym wszystkim zirytowany. Podeszła do niego i podała mu rękę.
- Hej, jestem Christie. Czemu się nie bawisz? - Liam uścisnął jej dłoń. 
- Zmęczony jestem. Poza tym nie cierpię tych imprez. Za każdym razem muszę ich pilnować i trzymać Harry'emu włosy, kiedy rzyga. 
 Dziewczyna zaśmiała się i spojrzała na ten cyrk z politowaniem. Chwilę później przysiadł się do niej Louis. 
- Piłaś już? 
- Nie - na tę odpowiedź wręczył jej znowu butelkę Jacka Danielsa. 
- No to trzeba to nadrobić! - Christie przechyliła ją i wzięła trzy duże łyki. Paliło ją strasznie w gardle, ale nie dała tego po sobie poznać. - No proszę, jaka twardzielka. Witaj w drużynie.
  Bawiła się znakomicie. Nawet nie liczyła, ile wypiła. Te kilka godzin spędzone u nich minęły dosłownie jak 10 minut. Zrobili konkurs karaoke, ścigali się, kto pierwszy wypije butelkę piwa (swoją drogą, Christie wygrała), nawet Liam pod koniec się trochę ożywił. I tak, jak wcześniej mówił - Harry rzygał chyba przez pół godziny. Ale nikomu nie popsuło to nastroju. Była już 4 nad ranem i była totalnie wykończona. Prawie wszyscy spali, tylko Liam siedział w łazience i pilnował Harry'ego. Przymknęła oczy, a chwilę później przyszedł do niej Louis. 
- Mogę? - zapytał i wskazał na miejsce obok niej. - Zayn zajął mi łóżko. 
- Jasne, wskakuj - przesunęła mu się jeszcze kawałek, a ten położył się i objął ją ramieniem. Alkohol trzymał ją jeszcze, ale powoli odpuszczał. Czuła jego perfumy. Zamknęła oczy i zasnęła.


Tak trochę "naciapane" w tym rozdziale, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dziękuję Wam bardzo za komentarze! :*
Kolejny rozdział przewiduję na niedzielę. Od poniedziałku postaram się wstawiać je codziennie. :)
Trzymajcie się. 

3 comments:

  1. hah:D świetny rozdział;D
    moje przeczucia, że był to Louis się sprawdziły^^
    haha;D na taką imprezę z chłopakami sama bym sie wybrała;D Jak coś, mogłabym pomóc Liamowi z Harrym;D
    PS. Dzięki za info;D
    -City

    ReplyDelete
  2. będę całkiem szczera. spodziewałam się tu jakiegoś tandetnego, bezsensownego opowiadania, a tu proszę. (:
    Twoje lekkie pióro, ciekawe dialogi, fabuła, wygląd bloga mnie... fascynuje? tak, to właściwe słowo. gratuluję Ci talentu!! ;*

    a tym "Za każdym razem muszę ich pilnować i trzymać Harry'emu włosy, kiedy rzyga." - rowaliłaś mnie na maksa, pfahahah <3

    foorever-yooung.blogspot.com
    b-t-y.blogspot.com

    ReplyDelete
  3. Jestem ciekawa jak się rozwinie znajomość Louisa i Christie :) A może połączy ją coś więcej z innym chłopakiem ? Fajny rozdział, fajna impreza :) :D No i świetny blog ;-) [help-me-see]

    ReplyDelete